Karol Jalochowski | DAVID WINELAND: THE TRAPPER @jalochowski | Uploaded January 2014 | Updated October 2024, 18 hours ago.
David Wineland, an American Nobel Prize awarded physicist at the National Institute of Standards and Technology, tells a story of quantum clocks and quantum computers.
----------------
Proszę sobie wyobrazić, że za sprawą niedorzecznego zbiegu okoliczności sa Państwo świadkami narodzin Wszechświata. Pomyślcie, że macie ze sobą stoper, który uruchamiacie w chwili Wielkiego Wybuchu. Tak się szczęśliwie składa, że jest już co mierzyć - czas rusza właśnie z chwilą Wielkiej Osobliwości. Rodzą się pierwsze cząstki elementarne, związane w sieć oddziaływań podstawowych, potem atomy, cząsteczki, związki chemiczne, obiekty kosmiczne, gwiazdy, z gwiezdnego pyłu planety, na nich pierwsze mikroorganizmy, rośliny, pierwsze jaszczury, płazińce, aż w końcu - jakieś 14 mld lat od uruchomienia zegara - istoty zwane ludźmi. Ale to nie one są w tej chwili w centrum uwagi - a nasz zegarek. To on jest prawdziwie niezwykły. W czasie tego niewyobrażalnie długiego okresu niepewność pomiaru wyniesie bowiem niespełna... cztery sekundy.
I teraz clou całej historii: taki czasomierz istnieje. David Wineland z kolegami składa podobne cudeńka w swoim laboratorium w Kolorado, u podnóża Gór Skalistych. Niestety jest z Winelandem pewien problem. Ten amerykański fizyk uważany jest powszechnie za jedną z najskromniejszych i trzeźwych na rozumie osób w środowisku podatnym na próżność jak każde inne, a nagroda Nobla, którą wraz z Sergem Harochem (Collège de France) otrzymał w zeszłym roku, skromność tę tylko pogłębiła, dodając do raczej introwertycznego całokształtu element zakłopotania. Mówi Wineland: - Razem z Serge mamy przekonanie, że nagroda należy się nie tyle konkretnym osobom, co całemu środowisku. Mogła równie dobrze trafić w inne ręce.
David Wineland, an American Nobel Prize awarded physicist at the National Institute of Standards and Technology, tells a story of quantum clocks and quantum computers.
----------------
Proszę sobie wyobrazić, że za sprawą niedorzecznego zbiegu okoliczności sa Państwo świadkami narodzin Wszechświata. Pomyślcie, że macie ze sobą stoper, który uruchamiacie w chwili Wielkiego Wybuchu. Tak się szczęśliwie składa, że jest już co mierzyć - czas rusza właśnie z chwilą Wielkiej Osobliwości. Rodzą się pierwsze cząstki elementarne, związane w sieć oddziaływań podstawowych, potem atomy, cząsteczki, związki chemiczne, obiekty kosmiczne, gwiazdy, z gwiezdnego pyłu planety, na nich pierwsze mikroorganizmy, rośliny, pierwsze jaszczury, płazińce, aż w końcu - jakieś 14 mld lat od uruchomienia zegara - istoty zwane ludźmi. Ale to nie one są w tej chwili w centrum uwagi - a nasz zegarek. To on jest prawdziwie niezwykły. W czasie tego niewyobrażalnie długiego okresu niepewność pomiaru wyniesie bowiem niespełna... cztery sekundy.
I teraz clou całej historii: taki czasomierz istnieje. David Wineland z kolegami składa podobne cudeńka w swoim laboratorium w Kolorado, u podnóża Gór Skalistych. Niestety jest z Winelandem pewien problem. Ten amerykański fizyk uważany jest powszechnie za jedną z najskromniejszych i trzeźwych na rozumie osób w środowisku podatnym na próżność jak każde inne, a nagroda Nobla, którą wraz z Sergem Harochem (Collège de France) otrzymał w zeszłym roku, skromność tę tylko pogłębiła, dodając do raczej introwertycznego całokształtu element zakłopotania. Mówi Wineland: - Razem z Serge mamy przekonanie, że nagroda należy się nie tyle konkretnym osobom, co całemu środowisku. Mogła równie dobrze trafić w inne ręce.